Plecak Kånken to ostatnio hit na wielu blogach parentingowych i lifestylowych. Czemu te plecaki z charakterystycznym liskiem w logo zrobiły się ostatnio u nas tak popularne? Moda na nie przywędrowała ze Szwecji wraz z coraz bardziej lubianym przez Polaków stylem skandynawskim. Tam te plecaki marki Fjallraven są znane i chętnie używane od ponad 30 lat! Do tego Kankeny są kolorowe, wykonane z wytrzymałego materiału (Vinylon F) i funkcjonalne. Logo z lisem jest jednocześnie odblaskiem chroniącym nas na drodze, a paski na ramiona doskonale dbają o nasze plecy! Prosty design (główna komora plus mała kieszonka, ewentualnie kieszonki boczne) szybko podbił więc serca dorosłych i dzieci. Wady? Hmmm… Ceny najmniejszych modeli zaczynają się od około 80 euro. To niemało, ale w sumie plecak jest zakupem na lata. Od użytkowniczek jasnych Kankenów (blady róż, żółty) wiem, że dość szybko się brudzą. Wiem także, że równie szybko można je umyć i po kurzu ani śladu. Plecaki dostępne są w różnych wersjach: classic, kids, mini, big, maxi i laptop w zasadzie we wszystkich możliwych kolorach. Dla mnie bomba!
PS. Fjällräven to po szwedzku lis arktyczny. No i zagadka liska w plecakowym logo rozwiązana!
Marzę o takim, szkoda, że takie drogie…
Nie dość, ze drogie to jeszcze piekielnie niewygodne
Trzeba dokupić dodatkowe paski na ramiona, zwłaszcza do dziecięcych wersji. Bo inaczej plecak służy jako ozdoba. Zakup Kankena nie ma sensu.
Natomiast ma sens kupno innych plecaków – turystycznych, wyprawowych, etc.